1 sty 2011

stan wkurwienia obojętnego.

Jest siedemnasta nowego roku ale na horyzoncie
nie skończyły się jeszcze fajerwerki
sączę szwabskie piwo żeby bawiły mnie mdłości
żeby jakoś grały z temperaturą na zewnątrz
żeby wewnątrz też

twój samochód był wczoraj na mojej ulicy
widziałam
zostawił ślady świateł na śniegu
nie wsiadłam, radio było za głośno
gramy w to drugi rok

tu gdzie jestem mogę
tam gdzie ty już mniej
wiesz, tu były za duże kieliszki
a tam lepiej nie dzwonić

w tej ciszy mocniej czuję widok za oknem
dżinsy znów śmierdzą tytoniem
jeszcze 364 dni

7 gru 2010

Królestwo Edelkoort, Miasto Absurdu Świdy-Ziemby.


         Paraliż drogowy, który stopniowo staje mokry i brązowy, miejscami żółty, wjechał do mojej głowy. Postanowiłam wziąć na klatę żelazka kopiące prądem, napompować się czymś, skończyć tę dekadę już w grudniu. W ramach próby natychmiastowej reperacji, zatarcia depresji okołozimowej oraz wysuszenia mokrych od turlania się z górki (połączonego z miażdżeniem princepolo) skarpetek, sprezentowałam sobie w ramach akcji before-6-grudnia wydanie specjalne czasopisma Wysokie Obcasy.
       Przeczołgałam się przez wiele, a jakże, interesujących stron, aż  Pani trend forecaster E. zaprosiła mnie na herbatkę przy akompaniamencie telewizora.
[Siedzimy blisko siebie.
Ona zlewa się z ciemną podłogą, ze mnie zostały tylko włosy na tle białej ściany.]
       Pani Edelkoort opowiada długą historię o byciu nigdzie. O tym, że będąc szerzej, jesteśmy dalej. Zimno nam w stopy, ale szkoda czasu, żeby zamknąć uchylone okno. patrz także: bycie z ludźmi. wyjątek: przestrzeń wirtualna. Przez ostatnie dziesięć lat zapomnieliśmy definicji ważnych słów.
Dotyk kojarzy się tylko z seksualnością, związek z przyjemnością, przyjaźń z telefonami raz w tygodniu.
Śnieżkami rzucamy się przez internet.
Spotykając na ulicy osobę, której twarz kiedyś była dla nas znajoma, rzucamy z entuzjazmem: O! Jak fajnie, cudownie, przesłodko, wspaniale, nieopisanie, dobrze, ciuciuruciu, łydka, gęba Cię widzieć! Koniecznie musimy się spotkać! Cmokcmok (chwila ciszy) no koniecznie, koniecznie! Wiesz co, strasznie się spieszę, to do zobaczenia! Koniecznie koniecznie!
I tak do następnego przypadkowego razu.
       Krzywdzi to cholernie nasze psychiczne bezpieczeństwo, dlatego też Pani Edelkoort widzi przyszłość w węższych stołach, mniejszych sklepach, krótszych szkołach, płytkich osiedlach. Żeby być bliżej. Żeby czas był bliżej.
     Pani prof. Hania Świda-Ziemba smyra powyższy temat z perspektywy związków, przy tym samym akompaniamencie, w tych samych WO. Mówi, paląc majestatycznie papierosa.
Miłość Twojego życia powinna wydarzyć się wiosną.
Na początku jest seks, potem w dzień się śpi i pracuje, a w nocy gada i gada. Wtedy dobrze, kiedy gada się o tym samym. Lubi się gadać to samo. Gada się bez ciszy, bo w ciemności szybko się usypia. W ogóle gada.
Ważne, żeby mieć swoje życie. Swoje 5 minut w łazience, swoje wyjścia, swoje wieczory. Żeby każde moje nie zmieniło się w nasze. Żeby w My mieściło się Ja i Ty.
I, żeby móc patrzeć bez zażenowania, jak partner rzyga nieestetycznie.

Przede mną ostatnia wiosna 2011 roku.

25 lis 2010

Algi w zębach.

          Problemem młodzieży o roku urodzenia plasującym się gdzieś na początku lat 90. jest uzależnienie od naświetlania. Jako reprezentantka grupy Mniej Anonimowych Naświetleniowców z niegasnącym niepokojem obserwuję rozprzestrzeniający się z prędkością światła zasięg uzależnienia.
          Nałóg rozpoczynają niewinne zabawy. Migoczące zielone na pasach. Migoczące i nęcące. Na drugą stronę. Przejdź, nęcące. Bo to ostatnie sekundy, bo zaraz światło zniknie, bo poczerwienieje.
          Potem sięgam  po mocniejsze z pozornie rażąco miękkich środków. Ustawianie ciała okutanego w ciemny, przyciągający światło białe i żółte płaszcz, pod latarnią w ciepłe i zimne wieczory. Nigdy samotnie. W głowie powinna zapalić się czerwona lampka. Ale lampki są już zatraceniem.
          Prażące latarnie, ostatnie sekundy zielonego, nie dają już adrenaliny. Ten fakt wychodzi na światło dzienne. Chcę czegoś mocniejszego, czegoś, co mnie oślepi. Ciepły ekran laptopa, pulsujący telewizor. Jestem na baterie słoneczne.
   I preferuję posiadanie prześwietlonej twarzy.